Łódzcy Bollymaniacy!
Właśnie wróciłam z otwarcia tygodnia kutury Japońskiej w Łodzi. I mając głęboko w powarzaniu jutrzejsze kartkówki i prace domowe, w nieco patetycznej formie apeluję: Czy są w Łodzi ludzie zdolni popełnić tydzień kultury Indyjskiej? W drodze do domu dość intensywinie myślałam o organizacji i gdyby nie pruszący śnieg, moja głowa uległaby przegrzaniu (oj, coś czuję że już teraz przyda mi się wyjść na balkon i trochę ochłodzić :P )
Na sam początek wymyśliłam, że: - ludzi mamy! Przynajmniej ja w nich wierzę! Jeśli z tego forum Łodzianie nie dadzą rady, to jest jeszcze przecież kupa innych :P Mam jednak nadzieję, że nie potrzeba będzie tam szukać, aczkolwiek przydałaby się spora ekipa.. - Plan akcji: może np na 5 dni? Każdy o czymś innym, tematów nie zabraknie, a pojawi się ich pełno przy zbieraniu ekipy - Atrakcje: gdyby pogadać np. z dyrekcją łódzkich sklepów indyjskich, by chcieli stworzyć jakiś prowizoryczny sklepik. Podobie z ludźmi z Ganeshu i może z kina Charlie, które słynie z BdB. - Termin: dla mnie najlepszy byłyby ferie zimowe lub wakacje. Bo to chyba dość czasu na przygotowanie się solidnie. I może udałoby się wpasować jakoś w ten tydzień, kiedy będzie Bilet albo Hello Bollywood? - Reklama: spamowanie, ulotki, plakaty... może nawet poprosić jakoś sprytnie media??:P
A teraz dwie najtrudniejsze kwestie: - pieniądze - lokal Co do FUNDUSZY... WIERZĘ w ludzi, że zrobią to charytatywnie, lecz np. materiały czy druk kosztuje... Jakaś zrzuta bez pewności zwrotu i ewentualnie symboliczna opłata od odwiedzających (pyt: ile osób przyjdzie?) Jeśli chodzi o LOKAL: wydaje mi się, że w restauracji to całkiem dobry pomysł: ludzie przyjdą, wysłuchają, kupią jakieś jedzenie przy okazji i wszyscy będą zadowoleni. Jednak kto był w Ganeshu, wie jaki jest największy problem... wielkość pomieszczenia... Zastanawiałam się także nad szkołą. Tyle tylko, że wiąże się to z opłatami np. woźne zostające po godzinach. A np. muzeum, tam gdzie odbywa się tydzień japoński? gdyby zdobyć jego poparcie? Nie wiem.
No ale takie moje pytanie: czy ktoś byłby GOTOWY na coś takiego?
Bo przecież mówimy: "fajnie, że coś takiego jest", albo narzekamy, że nic się nie dzieje... Możemy zrobić to sami!
|